niedziela, 25 września 2016

Liv

Czyli lalka z dziurą w głowie. Najpierw mnie śmieszyła i wcale jej nie chciałam. Miała okropną sukienkę, różowo brokatową, z tiulem, która odebrała jej cały urok. Ale po kolejnych odwiedzinach, w końcu dojrzałam jej piękne zielone oczy. Peruczkę już jej jakąś obczajam i ubranko. Chociaż z taka krótką fryzurką też jest śliczna
.
 Dzisiaj zdjęcia niczem z plejboja. Niby lala goła ale nie do końca...

 A tak w ogóle to pierwszy raz w życiu mam lalę całkowicie artykułowaną! I ona mnie słucha:D Siada jak chcę, stoi też, potrafi mieć pięty z przodu...Czad normalnie :D





6 komentarzy:

  1. natrafiłam i ja na swoje pierwsze w życiu liv- deczko jestem zdziwiona

    OdpowiedzUsuń
  2. natrafiłam i ja na swoje pierwsze w życiu liv- deczko jestem zdziwiona

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawej urody mordka, moja jest pospolitą blondynką imieniem Zośka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. zielonooka szatynka - ideał!!!

    OdpowiedzUsuń